Floryda szykuje się na przyjście niszczycielskiego huraganu Milton. Cyklon, który osiągnął prędkość 265km/h i wzmocnił się do 5 kategorii, ma nawiedzić Tampę i okoliczne miejscowości w nocy ze środy na czwartek (9/10 października).
Mieszkańcy zabezpieczają swój dobytek i uciekają w bezpiecznym kierunku. Wśród osób zagrożonych huraganem Milton są bliscy Moniki Pierzchlewicz. Polka opowiada nam, jak wyglądają nastroje na Florydzie. - Jest stres i strach - mówi kobieta w rozmowie z o2.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety, moi rodzice i siostra mieszkają na południe od Tampy. Zagrożenie jest bardzo poważne. To niszczycielski i niespotykany dotychczas żywioł. Z tej strony, taki huragan nie szedł od ponad 100 lat. Zwykle te huragany idą z południa na północ. Czasami zakręcają. Nie było od dawna cyklonu, który szedł wprost na Tampę z taką mocą - tłumaczy nam Monika Pierzchlewicz.
Jak mówi nam kobieta, "na ulicach nadal leży gruz po przejściu huraganu Helene". Nawiedził on północne regiony Florydy zaledwie trzy tygodnie temu. Łącznie Helene zabił ponad 200 osób.
Moja mama mówi, że najwięcej gruzu leży na Keys i Isles. Boi się, że wszystko będzie fruwało. Gubernator dał zarządzenie wykonawcze i administracja działa 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Zbierają ten gruz, muszą działać - wyjaśnia Pierzchlewicz w rozmowie z o2.pl.
Kobieta mieszkała na Florydzie 26 lat, ale postanowiła zmienić miejsce zamieszkania. Podkreśla, że wyprowadziła się z tego stanu niecały rok temu. Jednym z powodów były huragany, które od lat niepokoją mieszkańców.
Nadchodzące cyklony powodują wiele nerwów. Ciężko tak żyć. Na Florydzie ciągle żyjemy w stanie zagrożenia - wyjaśnia swoją decyzje kobieta.
Dantejskie sceny na Florydzie. Trwa ewakuacja
Aktualnie na Florydzie (szczególnie w okolicach Tampy i w samym mieście) trwa intensywna ewakuacja. To generuje ogromne korki i wiele nerwów. Dochodzi do awantur. Polka zaznacza, że sceny pokazywane w mediach nie są podkoloryzowane. Rzeczywiście, autostrady stoją i ciężko jest wyjechać w bezpieczny obszar.
Jest ogromny strach. Widzę, jak moi znajomi i rodzina się stresują. Przygotowują się. Wiele osób już wyleciało z Florydy, część osób wyjeżdża. Ewakuacja trwa, korki są ogromne. Uciekający zwykle jadą na północ, gdzie jest bezpiecznie. Wszyscy traktują to bardzo poważnie - mówi nam Monika Pierzchlewicz.
Mieszkająca przez lata na Florydzie Polka pokazuje nam wpisy w mediach społecznościowych. Na lokalnych grupach ludzie oferują pomoc w ewakuacji. Przypominają, że zagrożone osoby mogą skorzystać z bezpłatnych usług, dzwoniąc na specjalną infolinię.
Nie brakuje też pytań o paliwo. Z wpisów w mediach społecznościowych wynika, że Amerykanie są mocno zaniepokojeni. Wiedzą, że muszą szykować się na najgorsze. Monika Pierzchlewicz zaznacza, że mieszkańcy boją się nie tylko samego wiatru. Niszczycielska może być też powódź. Istnieje ryzyko, że wiele miejscowości znajdzie się pod wodą. Według prognoz, Milton ma przynieść nawalne opady deszczu, miejscami ponad 200 mm.
Najgorzej będzie zostać tam, gdzie grunt jest nisko. Tam powódź będzie najgorsza - mówi nam kobieta.
Dodajmy, że Joe Biden zaapelował do Amerykanów o ewakuację z zagrożonych terenów. Bardzo możliwe, że prędkość wiatru huraganu wzrośnie, a niszczycielski żywioł będzie miał prędkość w granicach 300km/h. Zagrożenie dotyczy łącznie 6 milionów Amerykanów.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl