Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Rafał Strzelec
Rafał Strzelec | 
aktualizacja 

Taki widok znów w Polsce? Ekspert: Odczujemy to w portfelach

179

We wrześniu 2024 roku Wisła osiągała rekordowo niskie stany wód. Susza, z jaką zmagał się nasz kraj, została brutalnie przerwana przez powódź, która spustoszyła Polskę. Wszystko wskazuje na to, że pierwsze z wymienionych zjawisk może do nas wrócić w przyszłym roku. - Deficyty wody w tym roku nie zostały uzupełnione - przyznaje hydrolog prof. Tomasz Kałuża.

Taki widok znów w Polsce? Ekspert: Odczujemy to w portfelach
Wyschnięta Wisła. Wrzesień 2024 roku. Czy znów przyjdzie susza? (PAP, Leszek Szyma�ski)

Pamiętne obrazki z początku września 2024 roku doskonale obrazują, jak zmienia się klimat. Pogoda w Polsce ulega przekształceniom. Wiele zjawisk jest bardziej gwałtownych nich regularnych. Dotyczy to między innymi opadów atmosferycznych.

Wisła na początku września notowała rekordowo niskie stanu wód. Woda na niektórych odcinkach sięgała nieco ponad 20 centymetrów. Zdjęcia z tamtego okresu napawają niepokojem. Woda w niektórych odsłoniła dno koryta rzeki.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Niż Borys, którzy przyniósł Polsce ogromne opady deszczu w połowie września, nie poprawił sytuacji hydrologicznej kraju. Mało tego, doprowadził do gigantycznej powodzi w południowej części kraju. Woda zdewastowała dziesiątki miast, miasteczek i wiosek. Potem spłynęła do Morza Bałtyckiego. Ze skutkami tego zjawiska przyjdzie nam walczyć latami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Hejt i pogarda w sieci. Prof. Matczak o zachowaniach Polaków: Niestety to lubimy

Susza wróci do Polski? "Sytuacja jest niepokojąca"

Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że klimat nad Wisłą się zmienia. Oba zjawiska - susze i powodzie - będą się powtarzać. To pierwsze być może już w przyszłym roku, na co mogą wskazywać opadu deszczu i śniegu w obecnym okresie jesienno-zimowym. Prof. Tomasz Kałuża jest hydrologiem z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Zapytaliśmy go, czy susza hydrologiczna, patrząc na obecne zjawiska pogodowe, może się powtórzyć.

Prognozowanie tego, co wydarzy się w najbliższej przyszłości, jest bardzo trudne. Nie ukrywam jednak, że sytuacja jest niepokojąca - mówi prof. Kałuża w rozmowie z o2.pl.

Jak dodaje, okres zimowy to czas odrabiania strat, jeśli chodzi o ilość wody w środowisku. Ewapotranspiracja (proces parowania wody z gruntu i komórek roślinnych) spada z racji niższych temperatur. Dodatkowo okres wegetacyjny dobiegł końca.

Z drugiej strony okres ten był zawsze czasem zwiększonych opadów, szczególnie związanych z pojawianiem się pokrywy śnieżnej, która zapewniała retencję. Poprzez powolne wytapianie śniegu wczesną wiosną woda była wprowadzana do gleby. Obecnie tego nie obserwujemy. Temperatury na poziomie 10 stopni w grudniu powodują, że na niższym poziomie pojawia się parowanie. Opady są raczej przelotne. Nie gwarantują uzupełnienia zasobów wodnych - przyznaje ekspert.

Jak dodaje, w ubiegłych latach mieliśmy podobną sytuację. Wczesną wiosną okazywało się, że mimo spodziewanego przyrostu wód, wynikającego z prawidłowości hydrologicznych, wody w środowisku było mniej. Układ opadów i temperatur w Polsce sprawiał, że braków nie udawało się nadrobić.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Patrząc na mapę i stany wód głównych rzek Polski, szczególnie na wschodzie, widać potężne deficyty wody na przestrzeni ostatniego półrocza. Przekłada się to na sytuację hydrologiczną. Na tym obszarze notowane są stany niskie, gdzieniegdzie tylko średnie. Stany wysokie pojawiają się tylko na lokalnych odcinkach rzek. W środkowej części kraju, wzdłuż górnej Warty, stan wód jest niski. Nie wróży to dobrze - przyznał.

Skutki suszy odczujemy przy kasie

Gwałtowne opady we wrześniu sytuacji hydrologicznej Polski nie zmieniły. Prof. Kałuża wskazuje na dane IMGW, które mogą napawać niepokojem.

Wskazują one, że w powierzchniowych warstwach gleby do 28 cm widać, iż uwilgotnienie jest dosyć wysokie na poziomie nawet od 90 do 50-60 procent. Jeśli jednak spojrzymy głębiej, do poziomu jednego metra, pojawiają się duże deficyty. Wartość uwilgotnienia spada do 30, a nawet 25 procent. Wskazuje to na deficyt w strefie korzeniowej - tam, gdzie rośliny będą korzystać z głębiej położonych zasobów. Jesienne deszcze nie zrekompensowały tego niedostatku - wyjaśnił ekspert.

Susza nie jest zjawiskiem abstrakcyjnym. Dzieje się wokół nas i ma wpływ na nasze życie. Doskonale widać to w rozmowach z rolnikami, plantatorami i hodowcami. Wysokie ceny produktów wiążą nie tylko z procesami politycznymi i gospodarczymi, ale także ze zjawiskami atmosferycznymi. Zarówno gwałtowne burze, nagłe przymrozki, ale także i susza odciskają swoje piętno na mniejszych i większych gospodarstwach.

Korelacja między zjawiskiem suszy hydrologicznej i sytuacją na rynku rolno-spożywczym jest oczywista. Nasze rolnictwo opiera się na naturalnym zasilaniu w wodę. Systemy nawadniające u nas marginalne w związku z kosztami ich eksploatacji. Większość upraw jest zasilana opadami atmosferycznymi. Deficyty wody w tym roku nie zostały uzupełnione. To źle wróży dla produkcji rolnej. Plony będą niższe. Wszyscy to odczujemy w naszych portfelach, robiąc zakupy. Spadek plonów będziemy obserwować płacąc wyższe ceny za produkty. Również w skali globalnej zmiany klimatyczne powodują, że dochodzi do kryzysów na rynkach produkcji rolno-spożywczej - przyznaje prof. Tomasz Kałuża.
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Jak zapobiec suszy hydrologicznej?

Jak zatem zapobiegać suszy hydrologicznej? Z jednej strony - oszczędzać wodę. Każdy może to zrobić, zmieniając swoje nawyki. Ograniczenie kąpieli w wannie na rzecz prysznica, podgrzewanie mniejszej ilości wody, pranie w pełnej pralce - to tylko kilka przykładów. W przypadku domów jednorodzinnych warto zatrzymywać deszczówkę, by wykorzystać wodę np. na potrzeby podlewania ogródka. Pojawiają się także inne pomysły.

Wedle mojej wiedzy poszukuje się takich odmian roślin, które są bardziej odporne na sytuację stresu wodnego. Podejmowane są działania, by poprawić retencję - gdy woda się pojawia, nie można tylko i wyłącznie czekać, aż spłynie ona do Bałtyku. Trzeba działać tak, by opady mogły zasilić środowisko poprzez projekty różnej retencji - zarówno małej, jak i dużej - mówi prof. Kałuża.
Osobiście jestem zwolennikiem podejścia, że w wielu przypadkach trzeba sięgnąć po środki drastyczne. Należy budować duże zbiorniki, ale nie można zapominać o rozwiązaniach spowalniających odpływ tak, aby woda miała szansę na proces infiltracji, czyli penetrowania gleby. Wody gruntowe są naszym zasobem. Woda z opadów musi zostać zatrzymana i musi otrzymać czas na zasilenie środowiska. Jeśli spłynie błyskawicznie z gór siecią hydrograficzną do morza, to nasz zasób po prostu odpłynie. W efekcie nawet dwa tygodnie po takich zdarzeniach, jak podtopienia, pojawiają się głosy, że mamy do czynienia z suszą - podsumowuje ekspert.
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Gęsta mgła i marznące opady. Żółty alert IMGW dla Polski
Prognoza IMGW. Czeka nas zmienna pogoda
"Zgniły" antycyklon nad Polską. Znowu namieszał w pogodzie
Dwa dni świąt z nieprzyjazną pogodą. Alerty w wielu rejonach Polski
Potężny sztorm w Kalifornii. Fale porwały dom
Śnieg paraliżuje Bałkany. Tysiące domów bez prądu
Wybuch wulkanu na Hawajach. Strumienie lawy sięgały nawet 90 metrów
Prognoza IMGW. Taką aurę przyniosą najbliższe godziny
Wir polarny przyniesie śnieg na Sylwestra i Nowy Rok
Śnieg spadnie tylko w tym rejonie Polski. Doczekają się białych świat
Prognoza pogody na święta. Tego możemy spodziewać się 24-25 grudnia
IMGW wydało ostrzeżenia. W tych regionach Polski można liczyć na białe święta
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić