Trwa walka z pożarami w Kalifornii. W okolicach Los Angeles od kilku dni mamy do czynienia z kilkoma pożarami na raz. Według władz trzy z nich nadal pozostają poza kontrolą. Pożar o nazwie Palisades, na zachód od Los Angeles, strawił ponad 4660 hektarów. Eaton, na północ od Pasadeny, zniszczył ponad 4360 hektarów, a Hurst w dolinie San Fernando pochłonął około 2590 hektarów.
Bilans trwającej od kilku dni pożogi już jest dramatyczny. Nie żyje co najmniej pięć osób zginęło, a blisko 2000 obiektów zostało już zniszczonych przez ogień. Liczba ewakuowanych mieszkańców przekroczyła 130 tysięcy. Mieszkańcy Los Angeles masowo opuszczają zadymione kaniony oraz malownicze dzielnice zamieszkiwane przez gwiazdy. Domy stracili m.in. Billy Crystal, Mandy Moore, Cary Elwes i Paris Hilton. Ewakuacje objęły rejony Pacific Palisades, Santa Monica oraz Altadenę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W środę po południu (w nocy polskiego czasu) służby ogłosiły na konferencji prasowej wybuch nowego pożaru w Hollywood Hills niedaleko Hollywood. Części mieszkańców nakazano opuszczenie domów, a innych ostrzeżono o konieczności przygotowania się do ewakuacji.
Czytaj także: IMGW ostrzega. Pogoda wciąż dynamiczna
"Diabelski wiatr" sieje pożar w Los Angeles. Czym jest Santa Ana?
Tym, co wpływa na szybkość, z jaką przenosi się ogień, jest wiatr. W Kalifornii nazywają go Santa Ana. Czasem jest określany mianem "czerwonego" lub "diabelskiego wiatru". Jak donosi BBC Weather, nazwa wywodzi się od wąwozu Santa Ana w hrabstwie Orange w południowej Kalifornii. Choć nie jest to jedyne miejsce, skąd wywodzi się ten wicher.
Co ciekawe, zagrożone ogniem Hollywood przedstawiało wiatr Santa Ana w sposób nawet romantyczny. W filmie Holiday dwoje bohaterów granych przez Kate Winslet i Jacka Black'a spotkało się podczas burzy wiatrowej. Miles mówi Iris, że gdy Santa Ana wieje, wszystko jest możliwe. Przy okazji wyciąga kobiecie coś, co wiatr wrzucić jej do oka. To dość symboliczne, że akurat to zjawisko pogodowe teraz doprowadza do dewastacji rezydencji gwiazd Hollywood.
Santa Ana powstaje nad obszarem wschodnich Stanów Zjednoczonych przy układzie wysokiego ciśnienia, który koncentruje się wokół Wielkiej Kotliny, obejmującej dużą część Nevady, części Utah, Idaho i południowo-wschodniego Oregonu. Wiatr krąży wokół tego układu. Jest suchy. Nie ma w nim wilgoci. Sytuacja pogarsza się, gdy powietrze opada wraz ze spadkiem wysokości gór Sierra. Wtedy Santa Ana jest jeszcze bardziej wysuszony i przede wszystkim wieje mocniej. Ma to kluczowe znaczenie w kontekście pożarów.
BBC Weather informuje, że niska wilgotność powietrza jest kluczowa dla początkowego rozwoju ognia. Pada nawet porównanie, że działa jak suszarka do włosów. Wiejący 90-130 km/h, a w porywach nawet 160 km/h wiatr powoduje, że ogień przechodzi z budynku na budynek, z drzewa na drzewo w szaleńczym tempie. Jego siłę widać na nagraniach z Los Angeles.
Zobacz również: "Prawdziwy armagedon". Polka pokazała, co stało się w Norwegii
Santa Ana uprzykrza życie mieszkańcom Kalifornii
Krajowa Służba Pogodowa w Los Angeles informowała w ostatnich godzinach, że wiatr nieco słabnie, ale nadal wieje, co może skutkować dalszą ekspansją pożaru na kolejne obszary. Według synoptyków wietrzna pogoda będzie się utrzymywała aż do piątku.
O wietrze Santa Ana informowaliśmy już kilkukrotnie, bowiem pożary to nie jedyna okazja, gdy pokazuje on swoją niszczycielską siłę. W listopadzie ubiegłego roku mieszkańcy stanu Kalifornia byli pozbawieni energii elektrycznej z powodu "diabelskiego wiatru".
Czytaj więcej: Diabelski wiatr w USA. Kalifornijczycy bez prądu
