Norwegia przysypana śniegiem. W tym kraju doszło do prawdziwego ataku zimy. Efekty śnieżyc uwieczniła Polka, która na co dzień mieszka na południu Norwegii - w Skien (Telemark).
W końcu doczekaliśmy się zimy. Mam nadzieję, że mróz i śnieg utrzymają się do marca. Mamy tutaj przepiękne trasy dla narciarzy biegowych i bajeczne górki do jazdy na sankach - powiedziała w rozmowie z o2.pl Joanna Machna-Czajka
Czytaj także: Oto najwyższa para w Polsce. Razem mają 414 cm wzrostu
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przez region, w którym mieszka Polka, przetoczyły się nie tylko śnieżyce. Doszło też do burzy.
To był prawdziwy armagedon! Śnieg sypał i sypał. Przedwczoraj w nocy natomiast dotarła do nas burza z potężnymi błyskawicami. W pewnym momencie huknęło tak mocno, że aż zdębiałam. Na długo zapamiętam te chwile - zaznaczyła.
Mieszkańcy Norwegii - w tym nasza rozmówczyni - już teraz obawiają się odwilży. Wówczas może dojść do kolejnego armagedonu.
Norwegia. Atak zimy. Padły rekordy
O ataku zimy w Norwegii sporo mówi się w tamtejszych mediach. Serwis nrk.no donosi, że największa ilość opadów została odnotowana na Postmyr w Drangedal - tam spadło aż 60 cm śniegu. Taka intensywność opadów doprowadziła do ustanowienia nowych rekordów styczniowych na 11 stacjach pomiarowych.
To imponująca ilość, szczególnie biorąc pod uwagę, że w Vestlandet takie wartości dla opadów są często spotykane w styczniu, ale zazwyczaj w formie deszczu. Gdy pada śnieg, problem staje się znacznie większy - skomentował statystyk meteorologiczny Unni Nilssen w rozmowie z nrk.no.