Narodowe Centrum Huraganów z USA(NHC) poinformowało w piątek, że istnieje 50-procentowe prawdopodobieństwo, iż w ciągu najbliższych 48 godzin sztorm ten stanie się depresją tropikalną lub burzą tropikalną. Sztorm ma uderzyć w Amerykę Środkową i Meksyk w sobotę, przynosząc intensywne opady deszczu i potencjalne powodzie.
Meteorolodzy cytowani przez "Daily Mail" wskazywali, że prędkość wiatru wynosi od 48 km/h do 56 km/h i prawdopodobnie będzie rosła, do czasu, gdy sztorm dotrze do lądu. Gdy prędkość wiatru osiągnie 61 km/h, sztorm zostanie oficjalnie zaklasyfikowany jako burza tropikalna i otrzyma nazwę Nadine.
Anthony Duarte, meteorolog z Univision, ostrzega, że niezależnie od dalszego rozwoju, intensywne opady deszczu mogą wystąpić nad Ameryką Środkową, Belize, Półwyspem Jukatan i południowym Meksykiem przez cały weekend. - Może to spowodować niebezpieczne osunięcia ziemi na terenach górzystych – zaznacza Duarte.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem meteorologów Nadine będzie prawdopodobnie krótkotrwałą burzą tropikalną i nie przewiduje się, aby dotknęła Florydę, która wciąż dochodzi do siebie po huraganach Helene i Milton.
To jeszcze nie koniec sezonu huraganów
NHC śledzi sztorm 94L, który jednak pozostaje słabo zorganizowany i ma niewielkie szanse na przekształcenie się w burzę tropikalną. Wyliczenia wskazywały, że w sobotę ma się przemieszczać w pobliżu Hispanioli i południowo-wschodnich Bahamów.
W chwili obecnej południowa Floryda nie powinna doświadczyć żadnych skutków tego systemu meteorologicznego. Nie oznacza to jednak, że mieszkańcy tego obszaru mogą odetchnąć z ulgą. Eksperci przypominają, że sezon huraganów na Atlantyku trwa do 30 listopada, a warunki nadal sprzyjają powstawaniu nowych sztormów.