Najpierw 5.10 apotem 12.10 kamery monitoringu Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zarejestrowały niezwykłe zjawisko na hali Goryczkowej u podnóża Kasprowego Wierchu.
Jak informuje Gazeta Wyborcza, takie zjawiska w górach znane są od XVIII wieku, gdzie górskie mamidło pierwszy raz dostrzeżono w Niemczech. Stąd też wzięła się nazwa widmo Brockenu nawiązująca do górskiego szczytu gdzie dostrzeżono je po raz pierwszy.
Przez lata wśród taterników żywy też był przesąd, że górskie mamidło jest zapowiedzią śmierci. Ten, kto zobaczy je w górach może umrzeć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To oczywiście tylko przesąd mający dodać aury tajemniczości w górach. Sam już kilkakrotnie widziałem widmo Brockenu, a jestem cały i zdrowy - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą Bartłomiej Jurecki podhalański fotograf.
Czytaj także: Nagrali je w Tatrach. To niezwykle rzadki przypadek
Cytowany przez GW fotograf przy okazji wyjaśnia na czym polega tajemnicze zjawisko. Tłumaczy, że chodzi o dostrzeżenie własnego cienia na chmurze znajdującej się poniżej nas.
Słońce tak pada, że wokół cienia tworzy się kolorowa obwódka. Trzeba być w górach w takich warunkach, by znaleźć się na linii pomiędzy słońcem a mgłą czy chmurą, która położona poniżej nas rozprasza światło i pełni funkcję ekranu - dodaje.
Ekspert dodaje, że na zwiększoną częstotliwość występowania widma Brockenu wpływa też halny.
Wiatr przeganiał przez góry chmury i mgły, i zaraz potem pojawiało się słońce, stąd dosyć częste obserwacje widma Brockenu - tłumaczy i dodaje, że podobna aura będzie w kolejnych dniach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.