Naukowcy nie mają wątpliwości. Rok 2024 będzie najcieplejszym w historii pomiarów. Jak podaje BBC, średnie globalne temperatury w ciągu roku mają przekroczyć poziom sprzed epoki przemysłowej o ponad 1,5°C. To pierwsza taka sytuacja, kiedy zostanie przekroczony ten próg. Naukowcy wiążą to z wpływem antropogenicznym, czyli działalnością człowieka. Dodają, że powinno to być głównym temat podczas przyszłotygodniowej konferencji klimatycznej ONZ w Azerbejdżanie, COP29.
Ten najnowszy rekord to wyraźne ostrzeżenie dla rządów na COP29 o pilnej potrzebie działania, aby ograniczyć dalsze ocieplenie - mówi Liz Bentley, dyrektor generalna Królewskiego Towarzystwa Meteorologicznego.
Czytaj również: Ta żywność przyspiesza starzenie. Nowe odkrycie naukowców
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według ekspertów tylko nagły i gwałtowny spadek temperatur może sprawić, że rok 2024 nie przekroczy bariery 1,5 stopnia. Według danych Europejskiej Służby ds. Zmian Klimatu Copernicus może się okazać, że w porównaniu z epoką przedprzemysłową (lata 1850-1900), nastąpi wzrost temperatury nawet o 1,55 stopnia. Co prawda zmiany te nie sprawiają, iż dojdzie do złamania celów tzw. porozumienia paryskiego, ale jeśli nic się nie zmieni, świat może ocieplić się o ponad 3°C w tym stuleciu.
Globalne ocieplenie a gwałtowna pogoda
Wzrost temperatury na Ziemi ma ogromne przełożenie na to, jak wygląda pogoda na świecie. I nie chodzi tutaj tylko o to, że jest cieplej. Wzrost temperatury w skali globalnej przekłada się na rozwój zjawisk pogodowych, które są coraz bardziej gwałtowne.
Wyższe temperatury sprawiają, że burze są bardziej intensywne, fale upałów gorętsze, a ulewy bardziej ekstremalne, co ma widoczne konsekwencje dla ludzi na całym świecie - mówi dla BBC - profesor Ed Hawkins z Uniwersytetu w Reading.
Jego zdaniem jedynym rozwiązaniem tej kwestii jest osiągnięcie zerowej emisji netto gazów cieplarnianych. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z większą liczbą naturalnych katastrof.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.