Nagranie z sadu morelowego pod Sandomierzem, opublikowane na Facebooku przez profil "Kobieta w sadzie", stało się internetową sensacją, osiągając imponujące 3,8 miliona wyświetleń. Film powstał tuż po nocy z soboty na niedzielę, z 5 na 6 kwietnia.
Autorem nagrania jest pan Damian, który uchwycił malowniczą scenę – całe drzewa pokryte lodowymi soplami. Szybko wyszło na jaw, że wideo pokazuje działanie specjalistycznego systemu nawadniania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sople lodu w sadzie
Choć efekt wizualny może zachwycać, to metoda ta jest kosztowna i przez to niedostępna dla wielu sadowników. Jak się okazało, podczas występowania mrozów kropla spada na roślinę i zamarza, tworząc powierzchnię ochronną dla kwiatów, pączków czy zawiązków. Wygląda to bardzo pięknie i intrygująco - mówi "Faktowi" Izabela Kaczorowska, sadowniczka.
Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw, wyjaśnia w rozmowie z "Faktem" zasadę działania tej techniki. - Sople lodu wiszące na drzewie czy krzewie oznaczają, że jest on chroniony. Kiedy w dzień przychodzi wyższa temperatura, to ten lód się topi - oznajmił.
Poza systemami nawadniającymi, sadownicy ratują się również tradycyjnymi metodami, takimi jak kominki dymne, które nocą ogrzewają powietrze w sadzie. Niestety, synoptycy przewidują, że chłodna pogoda utrzyma się aż do 10 kwietnia, co stawia plantatorów w trudnej sytuacji.
Nagranie wywołało falę emocji wśród internautów. Komentarze typu "Boże kochany, biedny gospodarz" czy "Tylko współczuć" świadczą o dużym poruszeniu i empatii wobec trudów, z jakimi muszą mierzyć się rolnicy walczący o swoje plony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.