Władze pięciu miejscowości narciarskich w Abruzji zdecydowały się na ograniczenie weekendowego napływu turystów. Decyzja ta była konieczna, bo w niedzielę do jednego z miasteczek przyjechało aż 260 autokarów z Neapolu! Spowodowało to chaos na drogach i stokach.
"To była inwazja, a nie turystyka"
Włoskie media prezentują sceny z Roccaraso, gdzie w miniony weekend tysiące miłośników nart i górskiego wypoczynku zdominowało miasteczko. "To była inwazja, a nie turystyka" – podkreślają media, relacjonujące wydarzenia z tego największego ośrodka narciarskiego w środkowych Włoszech, oferującego 130 km tras zjazdowych. Mieszkańcy Roccaraso, których liczba wynosi około 1500, musieli zmierzyć się z napływem ponad 11 tys. osób z Neapolu i okolic.
Burmistrz Roccaraso, Francesco Di Donato, opisał sytuację jako "20 tys. osób jeżdżących na nartach, 15 tys. na spacerach". Tłumy te były efektem popularyzacji wyjazdów na stoki przez influencerów.
Władze Abruzji podjęły decyzję
Aby zapobiec powtórzeniu się takiej sytuacji, lokalne władze i siły porządkowe podczas pilnej narady w L'Aquili zapowiedziały kontrole autokarów i ograniczenie ich napływu do Roccaraso oraz czterech innych miejscowości: Castel di Sangro, Pescocostanzo, Rivisondoli i Rocca Pia. Prawo wjazdu będą miały na zmianę autobusy z parzystą lub nieparzystą liczbą tablicy rejestracyjnej.
"Jeśli te kroki nie pomogą, rozważymy bardziej drastyczne rozwiązania" – oświadczył przewodniczący władz prowincji L'Aquila, Angelo Caruso. Burmistrzowie miejscowości uważają, że w szczycie zimowego sezonu turystycznego konieczne jest rozmieszczenie sił porządkowych podobne do tego podczas meczów piłkarskich.
Od niedzielnego wieczoru w Roccaraso trwa intensywne sprzątanie. "Potrzeba na to wielu dni" – przyznał burmistrz.
W takich warunkach trudno mówić o jakimkolwiek wypoczynku.
Kilka tygodni temu w centrum uwagi mediów znalazło się malownicze miasteczko Campo di Giove w Abruzji, które w ciągu zaledwie kilku godzin ostało przykryte śniegiem.